Do stolicy Kambodży dotarliśmy wczesnym rankiem, na jednym z głównych dworców autobusowych roiło się od biegających, świecących w ciemnościach kropek, okazało się, że to… szczury spacerują, nic nie robiąc sobie z podróżnych.
To dwumilionowe miasto ze swą kolonialną zabudową jest głównym ośrodkiem przemysłowym i naukowo - kulturalnym kraju. Aż trudno w to uwierzyć, biorąc pod uwagę stan infrastruktury drogowej, że po mieście można się w miarę swobodnie przemieszczać i nie ma korków, wszystko to za sprawą setek skuterów rozpływających się po ulicach stolicy.
Z licznych atrakcji Phnom Penh nam udało się zobaczyć m.in. Wat Phnom, wzgórze ze świątynią na, którym według legendy założono miasto, "phnom" w języku khmerskim oznacza "wzgórze". Pałac Królewski, zobaczyliśmy niestety tylko z zewnątrz, jak poinformował nas przewodnik Pałac otwarty jest zawsze z wyjątkiem dni, kiedy przebywa w nim Król ;-).
Głębokich doznań dostarcza wizyta w Muzeum Tuol Sleng, więzienie stworzone przez Czerwonych Khmerów, temu miejscu poświęcę osobny wpis…
2 komentarze:
Lubię właśnie takie reportaże :)
Pani w turbanie - rewelacja :)
Prześlij komentarz