Nong Khiaw było tylko przystankiem w drodze do Muang Ngoi,
wioski skąd chcieliśmy się oddalić na jednodniowy trekking w głąb lądu i
zobaczyć jak toczy się życie w wioskach oddalonych od rzeki.
Do Nong Khiaw dotarliśmy późnym popołudniem po całodniowej
przeprawie w górę Mekongu a później Nam Ou. Wioska położona jest po obu stronach rzeki, połączona mostem z którego roztacza się
wspaniały widok na okoliczne wzgórza. Prawobrzeżna część jest bardziej „city”, natomiast
lewobrzeżna oferuje noclegi dla przyjezdnych w bungalowach. Z Nong Khiaw
zapamiętam niesamowity klimat tego miejsca, kolację w lokalnej knajpie, gdzie
siedzieliśmy na metrowej długości amerykańskich bombach z czasów wojny wietnamskiej, „niezwykłe”
danie z którego zrezygnowałem po jednym kęsie i ostatecznie musiałem się raczyć
bagietką, Pana Monkey i jego opowieści o BeerLao i LaoLoa (historia przemysłu spirytusowego w Laosie i jego magicznym wpływie na ludzi), przeprawę na drugą
stronę rzeki i „filozoficzne" rozważania o wzajemnym szacunku i… elektryczności w
Laosie. Żałuję tylko jednego, że filmy z tego miejsca nie nadają się
publikacji :-P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz